Self care, Mutual care
philbob:
Ok, propos trumpizmu
Ja wiem, jest kiepsko i pewnie spora część osób jest załamana wynikami. Nikt sie nie łudził ale wiemy że ludzie oberwą. Chciałbym stworzyć procedure, sposoby, metody self-care tutaj i nie tylko w czasach wojny i niepokojów i chciałbym tam zawrzeć przypadki od tych łagodniejszych poprzez ekstremalne (np. Jesteś całkowicie sam zdany na siebie a wokół wszędzie rozwałka). Mam teraz pytanie:
Czy ktoś tutaj badał temat self-care ogólnie, self-care dla aktywistów, self-care dla bardziej wrażliwych i self-care dla ludzi będących w strefach wojny?
Współpracuje też z af2c w tej kwestii
Licho: Moja osobista wskazówka na trudne chwile: W ekstremalnych sytuacjach, kiedy musisz działać, często pojawia się tendencja do machnięcia ręką na siebie. Nie ma czasu więc zjem skórkę od chleba, choć mam coś lepszego. Tendencja do rezygnowania ze wszystkich przyjemnych rzeczy bo sytuacja jest ekstremalna. POD ŻADNYM WARUNKIEM TEGO NIE MOŻNA ROBIĆ. Upadek morale to ostateczna zguba. Jeśli przewidujesz stan napięcia dłuższy niż kilka godzin, znajdź czas na rozrywkę, gupoty, coś smacznego. Kiedy morale upada, zastygasz. Siedzisz i płaczesz. Nie wolno do tego dopuścić. Morale jest tak ważne jak woda i zaskakująco łatwo się kończy.''
kanenas: U mnie dużo pomaga (1) wyobraźnia, (2) pamięć poprzednich kryzysów i (3) rys nihilizmu, bedącego ostatnią deską ratunku.
- Mam w głowie mnóstwo (realnych i fantastycznych) relacji z osobami. Bohaterowie opowieści, obecne i przeszłe osoby ze mną związane, nawet abstrakty. Siedząc w pustym pokoju pamiętam o nich, w moich myślach dostrzegam ich wpływy, odczuwam taki związek, jakbyśmy byli fizycznie tuż obok. Z ostatnich 15 minut: Colas Breugnon, Tom Bombadil, ludzie z kolektywu MSDN, moja nieżyjąca partnerka.
- To już było, i przeszedłem przez to. Pamiętam, jak strasznie bywało, i pamiętam, że za każdym razem wychodziłem z kryzysu (najgorsze były właśnie e wewnętrzne - bezradności, beznadziei i osamotnienia) i wracałem do sił.
- Za którymś razem umrę i będę miał spokój, więc też ok. A tymczasem mam czas, żeby jeszcze odrobinę zrobić, choćby z płaczem i zgrzytaniem zębów. (no, może to nie jest prawdziwy nihilizm w takim razie).
licho:
Tak, po doświadczeniu upadku morale zakodowałem sobie, że jest bardzo wysoko wśród potrzeb i ta świadomość przeprowadziła mnie przez bardzo trudne czasy. Czasem dbanie o morale wydaje się wręcz niestosowne ale trzeba to robić i czasem wręcz trzeba się przełamać. Choćby pośmiać się z memów jeśli to lubisz. Jak malujesz to coś namalować. Origami złożyć. Najlepiej wiesz co na Ciebie działa. To nie strata czasu. To dbanie o morale.
Dyskusja